acojapacze
dotknąłem Giotta reinhardt Delacroix, romantyczna synteza czarny Goya informel, wyrwane serce cobra

Informel w terrarium – COpenhagen, BRussel, Amsterdam – Appel, Alechinsky, Dotremont, Jorn, Corneille

cobra Oszalałem pewnego dnia na punkcie Cobry. Jeszcze, jako kompletnie opętany historią sztuki, załogant nieśmiertelnego i wspominanego już w innych miejscach, Międzyszkolnego Koła Miłośników Sztuki przy Zachęcie, prowadzonego przez naszą kochaną Halinę Osterloff, obejrzałem film z pewnej paryskiej pracowni. O świcie, dwóch jegomościów pchających wózek z farbami, zadarło gęby i usłyszałem: monsieur Appel, monsieur Karel Appel! To skutecznie przyhamowało moje procesy życiowe na czas projekcji – ujrzalem bowiem Jego – ubóstwianą przeze mnie, żywą bestię przy robocie. Po wielu latach, znalazłem ten krótki metraż i już znacznie spokojniejszy, wklejam go poniżej, mając przy tym wrażenie, że po epoce szlachtowania płócien z analogiczną zaciekłością, dzisiaj jakbym patrzył na dokument z operacji mego własnego płuco-serca.
Po jakimś czasie, wewnętrzna energia ponownie zepchnęła mnie ku pograniczu figuratywności, z którego wyrosłem i którego doświadczałem, jak każdy od początków dzieciństwa, ale to już było coś innego. Dusza, raz ukąszona, już nigdy nie da się zamknąć w terrarium. Oto i cała przewaga ukąszonych nad kąsającymi. Ostatnim bodaj skowytem mojego uwielbienia dla informelu i Cobry, było duże płótno napoczęte w Skokach – plenerowej siedzibie naszej warszawskiej Akademii. Obraz zaginął, albo jest u kogoś, już nie pamiętam. Ryczały w nim, wściekłą strażacką czerwienią, dwa staromodne dystrybutory paliwa. Zachwyciłem się tymi archaicznymi armatami na wyposażeniu mikroskopijnego Cepeenu. Jak wyrwane z letargu przerośnięte zombi, jak dwie skręcone cierpieniem rozpalone Godzille, nabożnie strzegły status quo dawno przebrzmiałego kultu maszyny pożerającej kilometry ojczystych bezdroży – z majątku do miasta i z powrotem... To był świetny obraz epoki, którą za sobą zamykałem. Powoli wciągała mnie rewolta komunikacyjna, ale zebrane doświadczenia (ówczesne i poźniejsze), włożyły mi w ręce oręż z najświetniejszych zbrojowni – od Witruwiusza do Nieba i z powrotem...

cobra cobra cobra cobra cobra

   

)))

Potężna drużyna – północnoatlantycki pakt ekspresjonistów

Ale Cobra to oczywiście nie sam Karel Appel. (cdn.)

cobra
Biuletyn Sytuacjonistów redagowany przez Asgera Jorna
cobra