Jeszcze jedna książeczka-precjozo, w formacie uwielbianym przez pożeraczy kieszonkowych arcydzieł poezji. Grochowiak, mowi się, że jest najwybitniejszym z grupy poetów, dla których czas debiutu przypadł na odwilż 1956. Mentalnie neo-barokowy , za przyczyną Przybosia – turpista, post-leśmianowski w składni i prozodii. Unikalny talent, pokonany przez wodę życia...
Objechałem Leszno i pozostałe punkty kontaktowe. Podczas zbierania sił do Przyziemnych badyli (oraz następnego wielkiego przedsięwzięcia – kompletnego zbioru Prozy z aparatem krytycznym autorstwa samego Łukasiewicza), zaznawałem wielokrotnie spoźnionych objawień. Skupiona, poparta typograficznym zdyscyplinowaniem lektura, analiza przejmującej dokumentacji życia (a czy widział ktoś nieprzejmującą?), selektywność właściwa poszukiwaniu najlepszej rzeźby dla składu – to było wchłonięcie dzieła mimowolne i dobrowolne zarazem. Piękną i bardzo reprezentatywną mini-antologię, wydawca zatytułował cytatem z Ziół żałobnych, na śmierć Gielniaka (wyd. Atena – Lidia Nowicka, 1993, wstęp Juliusz Lubicz-Lisowski).
O, to największy kaliber dla wydawcy i wyzwanie dla zespołu edytorskiego. Dzieło starannie wykonane, kompletne i certyfikowane aparatem krytycznym renomowanego autorstwa. Miałem wielką satysfakcję położyć swój odcisk na tym szeroko odnotowanym przedsięwzięciu. Jego znaczenie niepomiernie wzrosło, gdy książka stała się rarytasem bibliotecznym – zbiorem zalecanym i bardzo wysoko ocenionym, zawierającym m.in. opowiadania ze zbioru Lamentnice. Na ponad 470 stronach, po raz pierwszy ujęto jednotomowo całą prozę Grochowiaka – od głośnego Trismusa i Karabinów, znanych z lektur szkolnych, do wcześniej niepublikowanych, jak Empuza czy Dynie (wyd. Atena – Lidia Nowicka, 1996, opracowanie krytyczne i nota edytorska prof. Jacka Łukasiewicza). Jedna z dosadnych i jednoznacznych w wymowie recenzji brzmiała:
W Prozach, czytelnik znajdzie nie tylko znakomitą literaturę, ale również faksymilia autografów i rysunków pisarza. Opracowaną przez Stefana Szczypkę, wysmakowaną szatę graficzną książki, zdobią liczne zdjęcia z albumu rodzinnego Grochowiaka. Książkę szczególnie polecamy bibliotekom publicznym oraz szkolnym. Chwała wydawcy absolutnie zasłużona i zapracowana, a ja nie muszę chyba dodawać, że przypadający mi kawałek tortu przyjąłem z satysfakcją i poczuciem wykonania porządnej roboty. Bo niecodziennie zasiada się do realizacji pomnikowych. Pora na Sceny i Strofy.
Miałem zaszczyt kompletnie przygotować Bohdanowi Urbankowskiemu Adama Mickiewicza tajemnice miłości, wiary i śmierci – rzecz wieszczonośną, opisaną po raz pierwszy. Każdy patriota ma z Adamem ten sam kłopot: mistyk – nauczycielem, człowiek ducha – przewodnikiem, ubogi pielgrzym – depozytariuszem polszczyzny. Namiętności i porywy targały nim całe życie, targały i kąsały, kąsały i zżerały, aż zżarły. Tajemnice... to książka o cierpieniu „zwykłego nadczłowieka”. Paradoks? Dziś jeszcze lepiej wiemy, że zupełnie możliwy. I znów Lidka Nowicka (Atena) błysnęła jako wydawca.
Koledzy go podziwiali, młodzież czytała, państwo nagradzało, wódka go zabiła.